... przez Intensywnie Kreatywną ;) Ona to we własnej osobie poczyniła takie "szkody" w moim domostwie ;) osobiście (przy braku świadomości i udziału własnego), przyczyniła się do mojego "fiksum-dyrdum" na punkcie dziergania ;)
Gdyby nie jej chusta w ananasy (cudo), gdyby nie łopatologiczne tłumaczenie, gdybym nie uparła się, że Teściowa moja Osobista będzie dumnie w niej paradować w Boże Narodzenie... gdyby doba była ciut dłuższa ;) wtedy nie kończyłabym moich Ananasków o 3:30 rano...
... mogłabym tak długo gdybać ;) Faktem jest to, że chęć dziergania nie przeszła mi w całkiem naturalny sposób, czyli po trzech, czterech z trudem wydzierganych ciuszkach ;)....
Zrobiłam chustę w Ananasy, potem Echo... potem zaczęłam szukać wzorów z obłędem w oczach... jest mam... Haruni :D...
Echo :)
Oczywiście po drodze, niby przypadkiem "zrobiłosię" ;) kilka innych maleńkich cudów ;P Bo nie można robić "nic" ;) Małżonek Mój Osobisty, gdy chciał zwrócić na siebie moją uwagę, odzywał się do mnie : "oczko prawe, oczko lewe"... skutkowało :D
Moja Barbarella dostała szydełkowe sukienki ;)

Kochany Aniutek cieszył się przez chwilkę tęczowym otulaczem i mufką, podszytymi białym futerkiem... ;(
Mamcia dostała zielone pokrowce na poduszki... poczynione wg nauki Ani z crochet.pl :)
I seria otulaczy ;)
Otulacz z kapturem dla Justynki :D
Ażurowy otulacz z bąblami dla Agnieszki :D
Brzoskwiniowy otulacz dla cioci Marylki :D
Komentarze
Prześlij komentarz