Szok szokiem,,,

Doznałam porażenia wszelakiego, palpitacji serca i ciężkiego szoku, z którego mimo upływu kilku godzin nie mogę wyjść ;)
Oczywiście wparadowałam dziś do pracy w mojej nowiuśkiej semele, licząc na zachwyty, ochy i achy Mojej Koleżanki Służbowej. Nie zawiodłam się chusta podobała się, a i owszem, nie powiem :) 
Rozmawiałyśmy sobie z pełnym zaangażowaniem o robótkach, gdy do pokoju weszła interesantka (tak ją nazwijmy)... i na widok mojej chusty zaczęła piać, zachwycać się i mówić w takim tempie, że miałam problem z odpowiadaniem na pytania ;) Moja koleżanka złapała w lot o co kobiecinie chodzi i... i o mały włos, a sprzedałaby moją semele! Moje marzenie! Moje, moje, moje.... O! Matko i Córko Ty Moja! Słów mi zabrakło, mowę mi odjęło, paraliżu doznałam, porażenia natychmiastowego wszelkich członków ;) No w takim szoku to ja jeszcze w życiu nie byłam ;D
Musiałam wyjść do sklepu i zastanawiałam się czy założyć chustę i narazić się na zaczepki po drodze, czy też zostawić ją w jednym pokoju z Moją Koleżanką Służbową, co groziło upłynnieniem za niezłą kaskę mojej semelki ;) Wybrałam pierwszą opcję. Nikt mnie nie zaczepiał na ulicy ;) Szok jednak nie minął...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tuch Beatrice

Kapcie sobie zrobiłam...

Rękoczyn nr: 316 (4/2024) "Every Day Sock" :0)