Neruda i nie żeby Pablo ;o)
Najpierw była włóczka. Potem dłuuuugo, długo nic. Później ja. Na końcu wzór (znaleziony na blogu De Gustibus ), wzór który jak ulał pasował do włóczki, którą dostałam od Agnieszki, a właściwie od jej mamy w 2017 roku :o) Wzór sam w sobie nie jest bardzo skomplikowany, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że trochę monotonny ;o) A samą chustę raczej się plecie niż dzierga ;o) Całe morze przekładanych oczek ;o) więc gdy dotarłam do bąbli, za którymi zresztą nie przepadam ;o) to nawet się ucieszyłam ze zmiany :o) Niestety nie na długo, ponieważ ten odcinek robótki był raczej krótki ;o) a zaraz po nim zaczęłam robić border :o) dla odmiany z plecionych, przekładanych oczek ;o) Zdecydowanie i bezapelacyjnie natomiast, zachwycił mnie brzeg borderu ;o) co prawda wcale nie jest wykluczone, że już gdzieś korzystałam z tego sposobu wykańczania robótki ;o) Chociaż wygląda jak i-cord, to wcale nim nie jest :o) ***************************************