Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Kapcie sobie zrobiłam...

Obraz
... kolejne ;)  Zmusiła mnie okoliczność i trochę Mateczka Moja Kochana, bo wytknęła mi dziurę! w kapciu ;) Małżonek Mój Osobisty, nabył mi, drogą zakupu filcowe wkładki, resztki włóczek posiadałam, a i szydełko w domu się znalazło ;) Niechybnie, to jakaś zmowa była ;D Zmusili mnie! Podstępem! Oj, no co. Od spodu była - ta dziura, ma się rozumieć, to mogłam ją pominąć wzrokiem, prawda? ;D Ale skoro już je, te kapcie, zrobiłam, bo podzielę się z Wami :)  A nóż, ktoś też odkryje ubytki we własnym obuwiu domowym ;) Albo będzie musiał wysłuchać jakiś uwag na temat ich stanu ;) Przepis na moje kapcie ;) Potrzeba zaopatrzyć się w: wkładki filcowe - najlepiej w pasującym rozmiarze, mocną nić lub kordonek - do obszycia wkładki, igłę z ostrym czubkiem - bo filc nie należy do wdzięcznych w szyciu materiałów, szydełko - dostosowane grubością do włóczki, ja robiłam szydełkiem nr 3, włóczki wg uznania - do moich kapci wykorzystałam r

Poświąteczne Baranki ;)

Obraz
Pani Kinga jest właścicielką pary bardzo zdolnych rączek;) Tymi zręcznymi łapkami  stworzyła istne, słodkie szaleństwo dla moich Baranków ;D Pierwszej odsłony dokonaliśmy w tajemnicy przed Jubilatami, w kuchni, lekko uchylając rąbka tajemnicy - kartonu ;) Potem, gdy tort trafił na stół, już nie było tak łatwo dostać się w okolice zagródki, każdy chciał popatrzeć ;)  Barankom na ten widok, delikatnie pisząc, "z telka szczenki poopadali" ;D Szybko jednak się ogarnęli ;D zdmuchnęli świeczki, każdy swoją...   ... i zabrali się za krojenie i dzielenie tortu :) Tak kroili zagródkę, żeby jak najdłużej baranie zadki utrzymać na mięciutkiej i słodkiej trawce ;D Niestety, tort był tak pyszny (bo to że piękny, to przecież widać),  że zostało na stole tylko pobojowisko po zagródce :) Szanowni Jubilaci i Zacni Goście, rozprawiali nad kunsztem mistrzowskim Pani Kingi, żałując, że nie mają już miejsca w brzuszkach na choć (jeszcze) jeden, maleńki kawałek ;) Goś

Luna Moth Shawl

Obraz
Miałam tylko tydzień, na wydzierganie chusty, na prezent ślubny, dla koleżanki Całkiem Dużego Dziecka ;) Czasu mało, a chciałam zrobić coś, co będzie bardzo ładnie się prezentowało, a jednocześnie będzie proste i skromne. Mój wybór padł na wzór  Luna Moth Shawl  :) Chustę wydziergałam z podwójnej nitki :) Podstawą miała być granatowa włóczka Campolmi, złamana mohairkiem w kolorze ciemnej zieleni;) tak założyłam. Tyle tylko, że mohairek posiada włosek, który ślicznie oplótł się wokół granatowej nitki ;) w rezultacie chusta jest w kolorze ciemnej zieleni, lekko złamanej granatem ;P  Moje założenia odeszły w siną dal ;) Z braku czasu zdecydowałam się na mniejszą wersję chusty, po zblokowaniu osiągnęła z trudem 140 x 66 cm. Mniejszy rozmiar chusty, przeznaczony jest  raczej,   dla kobiety drobnej lub dziewczynki.  Dorodna istota płci pięknej, powinna być (by móc otulić się nią), obdarowana większą wersją tej pięknej chusty ;)))   Na górnym zdjęciu chusta "przed&quo

Niebieski Kołowiec & Urodziny ;)

Obraz
Trzy kolory - Niebieski - wariacje na temat ;) Co ciągnie mnie w kierunku niebieskości?  Nie mam zielonego pojęcia ;) Zrobiłam sobie już letni, ażurowy kołowiec z bambusa , w odcieniach fioletu, który dziergałam jesienią:)  Teraz, przed Wielkanocą zaczęłam dziergać...  zimowy kołowiec, cieplutki, wełniany i cały blue ;) Albo mam zapłon szachisty i robię wszystko z opóźnieniem,  albo jestem przezorna ;)... na dwoje babka wróżyła ;) To tak, jak ze szklanką ;)  Jest do połowy pełna, albo do połowy pusta ;D Nie zależnie od tego, z której strony patrzeć,  kołowiec dziergał mi się wyjątkowo przyjemnie ;)  Druty grube, nitka podwójna... robota w rękach mi się paliła ;)))  Dziesięć wieczorów i sweter gotowy :) Otwory na rękawy zrobiłam, gdy w 1/8 robótki miałam 23 oczka (jak na mnie, to za późno, o 3 dodane oczka), zakończyłam na 50 oczkach w 1/8 swetra.  Border dziergałam z 16 oczek, ściegiem francuskim :) Rękawy zwężałam, odejmując 2 oczka w co 8 rzędz

Świąteczne znalezisko ;)

Obraz
Oglądam, na blogach zdolnych dziewiarek, różne cuda, niektóre nawet spróbowałam zrobić;)  Jednak do zrobienia szydełkiem serwetki nikt mnie nie namówi, takiej opcji nie ma ;) Po pierwsze, nitka za cienka, po drugie kurcze w dłonie mnie łapią, a to nie sprzyja relaksowi ani przyjemnościom dziergania i wreszcie po trzecie, mam nieodparte wrażenie, że przy takiej misternej robocie, wszy i drobne by mnie pożarły żywcem ;D Za to oglądać i podziwiać nikt mi nie zabroni ;)  Uwielbiam się zachwycać tymi koronkami, kształtami, wykończeniem ;) Teraz mogę sobie nawet własną serwetę podziwiać, bo przy okazji świąt znalazłam takową w domu;)  Mam ją od lat.  Mateczka Moja Kochana twierdzi, że zrobiła ją  PraWanda ;)  Całkiem możliwe, nie przeczę, choć nie mam pojęcia skąd wzięła się w naszej szafie.  Wiem za to, że z pełną świadomością była pomijana szerokim łukiem ;) Wiedziałam też, że po praniu i wykrochmaleniu takiej serwety, trzeba naciągnąć i uformować jej kształt.  Teoria

Alleluja!!!

Obraz
Żeby nie było;) Mam "zdolne chopaki"! Wszelkie dodatki do dekoracji jaj, jakimi dysponowałam były "babskie"... kokardeczki, kwiatuszeczki, listeczki, wstążeczki, koroneczki, cekinki... normalnie stragan na "Różyku" ;D Ale moi panowie, ci mali i ci całkiem duzi poradzili sobie z wyzwaniem:) Nie powiem, bo lepiej ode mnie się spisali ;D Na początku był maleńki bałaganik: Pracowaliśmy sobie tak rodzinnie, przy jednym stole, w skupieniu i z ogromnym zapałem twórczym, aż powstały całkiem zgrabne "kwiacianki" ;) bo jak nazwać jajka w kwiatki? ;D Małżonek Mój Osobisty, tak zaangażował się w pracy, że nawet pomalował jedno jajko przed udekorowaniem kwiatkami. Upaćkał się przy tym okrutnie, ale łąkę i niebo wymalował mistrzowsko:D Szczurek swoje, największe jajo, przekształcił w kurzo-jajo-stwora, cały czas doradzając nam, jak i co przymocować, żeby jajo ładnie się prezentowało ;) Z kolei mnie i Całkiem Dużemu Dziecku, "końcepcja