"Efekt uboczny"...
...zapalenia oskrzeli i krtani ;) Walczyłam z "hong-kongami", jak Bozie kocham, że walczyłam :) ale piątego dnia się poddałam ;) Poszłam do lekarza, który mało, że dał mi antybiotyk, to jeszcze kazał milczeć i leżeć plackiem w łóżku !?! ;) To co miałam robić? Jedyną i słuszną linią naszej władzy ;D było sięgnięcie po włóczkę zamówioną pod wpływem nagłego? impulsu ;) Wydłubałam sobie z niej chustę :) zaczęłam od trzech oczek i robiłam, robiłam, robiłam... samymi prawymi oczkami :) Zużyłam calutkie dwa motki :) Chusty nie blokowałam, jest tak mięsista i mięciuchna, że właściwie niczego więcej jej nie trzeba :D Choć przyznać muszę, że przez chwilę rozważałam różne możliwości jej "ozdobienia" ;) Zdecydowałam się w ramach "wykończenia" chusty, dorobić mittenki :) Komplecik przetestowany - zima mi nie straszna ;P Mittenki robiłam w rzędach, poszerzałam rzędami skróconymi :) Pozszywałam, zostawiając otwory na p